3.. 2.. 1.. START!
1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. |
Jutro SZANTY! Podniecona zrywasz kartkę z kalendarza, stajesz przy plakacie każdym i jak mantrę powtarzasz: „Ach, jeszcze dzień, ach, tylko dzień, dzień jeden! Ach, jeszcze dzień, dzień tylko, lecz już się rozmarzasz na myśl o tych wszystkich śpiewających żeglarzach!” Szantymeni, szantymeni — czy wy wiecie, że na wasz widok w damskich żyłach kipi krew? Szantymeni, szantymeni — jak to jest, że waszych głosów moc w jedną noc osłabia słabą płeć! Szantymeni, szantymeni! Ach, jak my przy was miękniemy! Szantymeni, szantymeni! Choć jednego z was złowić raz w westchnień sieć! Ech, Szkota głos na wskroś przenika serc głębiny! Do Mechaników tak ci digi-digi rwą się liny, że dałabyś każdemu z nich się za kolanko chwycić jak brankę wziąć na ziemi Lowlands Low niziny… Pali licho Meg i inne dziewczyny! Już „Sally Racket” w ucho mknie jak błyskawica, po „La Rochelle” zaś bierze cię już taka na Tonamów chcica, że rwałabyś, jak krwawe róże rwała każdego z nich… aż krew ci różem barwi lica! „Lion sleeps tonight”, a w tobie budzi się lwica! Jak burza na nas wali pieśń, co uszy muska… I Perle, i Łotrowi chętnie dałabyś całuska! „Bateau l’arrive” — ach, jak to brzmi! „Bateau l’arrive”… i znów „sola, makrela, śledź” na ustach… Nic nie smakuje tak, jak szanta francuska („Francuzka”)! Łódź bananowa kołysze się na falach „Do Calais”, gdzie „wino i moule”, a ty nadal niezdecydowana… „Star of the County Down” czy „Pompuj, pompuj zęzę”? „A morze tak, a może…” nie wiesz już sama, którego by tu zjeść Banana… Ech, te Ryczące Dwudziestki! Ryczysz z nimi „Hiszpańskie…”, upojona piwem, śpiewem i tańcem, wzdychasz: „Ach, który mnie, ach, który mnie, no, który, ach, który mnie, no, który mnie przygarnie i zrobi to, co Juliannie…?” „Jejku, jejku”, „Cztery piwka” i… Poręba! „Kochanie” już nuci niejedna panienka, marząc: „Ach, gdyby tak, ach, gdyby tak, ach, gdyby, Ach, gdyby tak, ach, susa dać niby sarenka i zamiast trąbki lec w Poręby rękach…” O, łagadaj i „Gdyński port” gdzieś w dali błyska, a już Rysio Muzaj „Emerytem” łzy wyciska! Ach, kuszą tak, ach, kuszą tak, ach kuszą, ach, kuszą tak, ach, kuszą tak, z dala i z bliska kuszą te Rysia wąsiska… Jak nikt otula serca „Nostalgii” szalem Waldemar, co ma w oczach wszystkie rejsy zapisane! Ach, płynęłabyś, płynęłabyś, płynęła, płynęłabyś, płynęłabyś hen gdzie lądy nieznane pod takim kapitanem... Kołyszą krew „Anioły żywioły” Zejmana, „Szanta dziewicy” zmysły rozpala i głowa już, i głowa już, i głowa, i głowa już, i głowa już, i głowa cała wypchana kształtami Kowala… „Ja stawiam!” — dreszczem Wydry głos, a Messalina w ruch sceniczny wprawia się, aż „Miła” traci dech dziewczyna: Ach, poszłabym, wiem bardzo dobrze po co, z nimi jak w dym, w las ciemny ciemną nocą, drżąc w „Czardaszu” zamiast tamburyna… Te szorstkie głosy, ogorzałe twarze — w krwistej purpurze Róży Wiatrów korsarze! Ach, któżby chciał, ach, któżby chciał, ach któżby, ach, któżby chciał, ach, któżby miał odwagę, by się bronić przed ich „Abordażem”… Szantymeni, szantymeni! Ach, jak my przy was miękniemy! Szantymeni, szantymeni! Choć jednego z was złowić raz w westchnień sieć! Szantymeni, szantymeni — czy wy wiecie, że na wasz widok w damskich żyłach kipi krew? Szantymeni, szantymeni — czas Wam w morze iść, a więc kurs na dom, gdzie ciepły port płyniemy wprost w objęcia mężów swych… |
|
od 741 zł
od 494 zł
od 741 zł
od 494 zł